O tym, jak arteterapia pomaga mi na co dzień.

O tym, jak arteterapia pomaga mi na co dzień.

Było we mnie sporo różnych emocji. Radość mieszała się z frustracją i złością. Nie czułam spokoju. Coś chciałam, ale nie wiedziałam co. Też czasem tak masz?

Nie widziałam nawet co spowodowało ten stan. Ale to nie było na ten moment dla mnie ważne. Jedyne co chciałam, to się uspokoić. Wyrzucić z siebie to wszystko. Córka (7 lat) chciała, żebym razem z nią porysowała. Na początku nie specjalnie chciałam rysować… ale w końcu zgodziłam się. „Co rysujemy?” Spytałam. Córka na to, że kwiatki (postawiła na stole sztuczne kwiatki w wazoniku). Nie miałam jakoś ochoty rysować kwiatków. „Ja narysuję to, co teraz czuję”. Powiedziałam.

Córka zaczęła więc rysować swój rysunek, a ja swoje emocje. Moja ręka sama mnie niosła. Stwierdziłam, że pozwolę jej robić to, na co ma ochotę. Wzrok kierował mnie na kolejne kolory, które potem przenosiłam na kartkę.

„Co te kolory mogą znaczyć…” Zastanawiałam się widząc pojawiający się obrazek. Kreski były szybko nanoszone na kolejne płaszczyzny kartki. Cały czas nie wiedziałam, skąd we mnie ta złość i zniecierpliwienie. Może to zbyt dużo napiętrzonych obowiązków, a może niewyspanie? Rysowałam dalej. Rysując, z każdą kreską czułam coraz większy spokój i zaciekawienie, co mi z tego wyjdzie.

Ku moim oczom zaczął wyłaniać się rysunek złożony z dwóch części – jednej o ciepłych barwach z przewagą czerwieni i żółci, drugiej o chłodnych odcieniach błękitów, granatu i szarości. Spytałam się Córki, co na nim widzi. Powiedziała, że ta niebieska część kojarzy jej się ze łzami i smutkiem, ta czerwona ze złością, a zielona linia z radością . Tak, to faktycznie czułam. Widziałam wyraźnie radość (dla mnie te żółte odcienie), która odważnie wyglądała spod kolorów czerwonej złości.

Po zamalowaniu kartki popatrzyłam na całość. Było mi lepiej, ale nastrój jeszcze nie do końca mi się poprawił. Pomyślałam, że tak nie chcę tego zostawić. Zmodyfikuję pracę.

Zaczęłam przyglądać się pracy i szukać różnych kształtów i skojarzeń. Wzięłam do ręki czarną kredkę.

„Co robisz?” Spytała Córka.

„Zaraz zobaczysz…”

Czarną kredką szybko zaznaczałam kolejne kontury. Zaczęłam się uśmiechać pod nosem. Kolory zlewały się w ciekawe kształty. Powstał Stworek – Potworek. A obok niego kolejny. Stworek – Przyjaciel obejmujący pierwszego. Wyrosły kwiatki.

„Ale fajne!” oceniła Córka.

No tak, fajne! Serce mi się zaczęło uśmiechać. Złość i frustracja gdzieś uleciały. A pojawiło się uczucie spokoju i szczerej radości. I przyszła myśl, że nawet jak jestem zezłoszczona, sfrustrowana i nie mogę sobie poradzić z bieżącymi problemami, mam przyjaciół. Mam rodzinę. Są i obejmują mnie jak ten Stworek. Stoją za mną murem. Mam wsparcie i wiem, że zawsze mogę polegać na moich bliskich.

Czy arteterapią można sobie pomóc?

Można. Mi pomaga. Niespodziewanie, nawet kiedy nie chce mi się rysować. Otwiera przestrzenie do wyrażenia siebie. Nie daje za wygraną. Popycha dalej, pokazuje, co mam w sobie. Czy ulżyłoby mi dzisiaj bez tego rysowania? Może w którymś momencie tak. A może moja frustracja i złość zagnieździłyby się na dobre dając potem ujście w „fuknięciu” na męża albo krzyknięciu na dzieci? Może. Ale na ten moment wiem, że jest mi lepiej. Dodatkowo z radością spędziłam czas razem z moją córeczką. I ogromnie się cieszę, że tego dnia namówiła mnie na rysowanie. 🙂

Kiedy czujesz złość, smutek, zniecierpliwienie… po prostu weź kartkę i kredki. Zacznij bazgrać. Nawet, jak nie masz pomysłu na to, co narysować. Nawet, jak myślisz, że nie potrafisz rysować. Niech ręce same Cię niosą. Różne kolory niech wypełniają kartkę. A może wolisz widzieć swoje emocje w czerni i bieli? Wszystko jest dozwolone. Potem popatrz na pracę i zastanów się, z czym Ci się kojarzy? Co czujesz? Co możesz jeszcze zrobić, aby poczuć się lepiej?

Spróbujesz? 🙂

Poniżej praca mojej Córki, która w tym samym czasie też rysowała:

© Anna Sikorska

Arteterapia a radzenie sobie ze stresem

Arteterapia a radzenie sobie ze stresem

„Boże użycz mi:
– pogody ducha, abym godził się z tym, czego zmienić nie mogę,
– odwagi, abym zmieniał to, co zmienić mogę,
– odwagi, abym zmieniał to, co zmienić mogę,
– mądrości, abym umiał odróżnić jedno od drugiego.”

Przeczytałam gdzieś słowa św. Augustyna i pomyślałam: te słowa są znakomitą receptą na nasze codzienne zmagania i życie w stresie. Co dzień bowiem dokonujemy różnych wyborów, głowimy się nad sensem naszych działań i stajemy twarzą w twarz z  problemami, które nas często przerastają. Nie jest łatwo zaakceptować trudną sytuację lub znaleźć w sobie odwagę do stawienia czoła przeciwnościom. Dodatkowo im bardziej nas coś przerasta, tym do głosu dochodzi stres i jego skutki.

Jak więc wybrać to, co dla nas jest najlepsze i ograniczać pojawianie się stresowych sytuacji?

 

Czym w ogóle jest stres?

Prekursor badań nad stresem  – Hans Selye już w 1926 roku wprowadził to pojęcie do nauki o zdrowiu. Opisał (1936) stres jako niespecyficzną reakcję organizmu na bodziec – stresor, który przyczynia się do zaburzenia wewnętrznej homeostazy. W 1974 roku podzielono również stres na pozytywny (który mobilizuje do podejmowania działań i jest niemal niezbędny w naszym życiu) oraz stres negatywny, czyli ten, którego wszyscy nie lubimy i który działa na nas najbardziej destrukcyjnie. Ten właśnie stres, według Lazarusa i Falkman (1984) to szczególny rodzaj relacji między jednostką a otoczeniem, który przez jednostkę jest odbierany jako przekraczający jej możliwości i zagrażający jej dobru. Widzimy więc, że stres jest bardzo indywidualny dla każdego z nas i ta sama sytuacja może powodować zupełnie różne reakcje.

Taką sytuacją może być na przykład publiczne wystąpienie. Dla człowieka będącego „zwierzęciem scenicznym”, stres przed wystąpieniem będzie motywujący i dopingujący. Za to osoba nie lubiąca występów publicznych poczuje kłucie w żołądku, obleje ją zimny pot, a głos zacznie się łamać.

Stres jako sygnał alarmowy – słuchaj go uważnie

Stres może być jednak także pomocny. To taka diodka alarmowa, która poprzez różnego rodzaju odczucia emocjonalne i pojawiające się w ciele objawy informuje nas, że zagraża nam niebezpieczeństwo. Żeby było bardziej obrazowo, wyobraźmy sobie gazelę, która ucieka przed lwem. Gazela mobilizuje wszystkie siły witalne, by ujść z życiem. W tym momencie maksymalnie zwiększa się wydajność np. oddechowa i krążenia, a „wyłączają” się funkcje organizmu nie potrzebne do przeżycia podczas ucieczki, takie jak np. funkcja trawienna czy rozrodcza. U człowieka działa to podobnie. W silnym stresie organizm „wyłącza” te funkcje, które nie służą ochronie życia. Co się jednak dzieje, gdy stres nie trwa przez „chwilę ucieczki”, tylko dużo, dużo dłużej np. w stresującej nas pracy ciągnącej się latami? Co się dzieje, kiedy szybciej bije serce, zaczyna się kłucie w klatce piersiowej, boli żołądek lub zaczynamy mieć duszności? Takie sygnały mówią nam: URATUJ SIĘ. ZWOLNIJ. ZMIEŃ COŚ W SWOJEJ SYTUACJI. I co zazwyczaj robi współczesny człowiek? Pieje energetyk, bierze proszek przeciwbólowy, krople na serce i pędzi dalej.


Miasz tak czasem?

Pamiętaj, że długotrwale utrzymujący się „negatywny” stres powoduje nie tylko ból głowy czy wrzody żołądka. Może on również przyczyniać się do rozwoju zaburzeń nerwicowych, stanów depresyjnych, a nawet wpływać na zaburzenia osobowości!

Jak dokonywać dobrych dla siebie wyborów?

Wróćmy do słów św. Augustyna. Kiedy odpuścić, a kiedy ruszyć do działania i coś zmienić? Zdarza się, że nie zawsze masz wpływ na to, co się dzieje wokół Ciebie. Natomiast to, na co masz wpływ, to na siebie i swoje wybory.

Działania ze sztuką są niezwykle korzystne w celu odreagowania napięć. Nie bez przyczyny techniki arteterapeutyczne i muzykoterapeutyczne stosuje się w warunkach klinicznych, aby wpłynąć na poprawę samopoczucia i  zniwelować skutki stresu.

Naturalną potrzebą każdego dziecka jest ekspresyjne wyrażanie siebie poprzez kreatywne działania i zabawy. W dorosłym życiu zapominamy o tym, że my – dorośli, również mamy do tego prawo. Żyjemy w ciągłej gonitwie obowiązków i zadań. Przypomnij sobie siebie jako dziecko. Co sprawiało Ci przyjemność? Co powodowało, że zapominałeś o świecie i czerpałeś radość z bycia tu i teraz? A gdyby tak pójść za radą św. Augustyna, przestać się martwić tym, na co nie mamy wpływu a zająć się tym, na co mamy wpływ? Jak myślisz, czy tak się da?

W arteterapii uwielbiam to, że każdą emocję i sytuację w której się jest, można wymalować. To pomaga w przyjrzeniu się swoim obawom i lękom, ale także potrzebom.

Zaproponuję Ci teraz proste ćwiczenie arteterapeutyczne, które możesz wykonać samodzielnie w domu jak i zrobić je pracując z pacjentami/ wychowankami jako nauczycie/ terapeuta. Celem tego ćwiczenia jest przyjrzenie się swojej stresującej sytuacji i zaobserwowanie, jak można z niej wyjść – czyli czego tak na prawdę potrzebujesz. Ważne jest, aby zrobić je nie tylko w myślach, a przede wszystkim spędzić nad nim czas poprzez aktywne działanie, dzięki któremu odreagujesz napięcia i zrelaksujesz się.

Arte-ćwiczenie

Kiedy czujesz stres i niepokój, zadaj sobie najpierw poniższe pytania. Odpowiedzi wypisz na kartce

  • Co jest powodem mojego stresu? (przyczyny, dana sytuacja, relacja itp.)
  • Jak reaguje moje ciało? ( np. ból głowy, kłucie w żołądku, częste przeziębienia itp.)
  • Co mi mówi moje ciało? (może daje mi sygnał do zmiany trybu życia, wydłużenia czasu snu lub zmiany w obszarze jakieś relacji? Spróbuj się nad tym zastanowić…)

I najważniejsze (zatrzymaj się trochę dłużej nad tym pytaniem):

  • C z e g o   p o t r z e b u j ę ?

To jest moment, aby dać sobie czas. Zapewne już w momencie przeczytania tego zdania pojawił Ci się w głowie jakiś obraz albo konkretne słowo. Skup się na nim. (Nasze pierwsze skojarzenia są zwykle najbardziej trafne i połączone z naszą podświadomością. Dlatego w arteterapii wiele się czerpie z psychoterapii analitycznej opierającej się m.in. na wolnych skojarzeniach i szukaniu powiązań.)

Jak myślisz, czy ten obraz jest symbolem jakiejś Twojej potrzeby?

Na dalszą część ćwiczenia zarezerwuj ok. godziny. Wiem, ciężko jest czasem wyegzekwować tak długi okres czasu tylko dla siebie ale warto spróbować 😉 Przygotuj do tego:

  • dużą kartkę papieru, co najmniej A3,
  • kredki, pastele lub farby – czym lubisz najbardziej rysować/ malować,
  • kubek ulubionego soku, herbaty lub aromatycznej kawy,
  • Coś słodkiego 😉

Możesz też włączyć muzykę, która odpowiada Twojemu nastrojowi. Namaluj teraz obraz, jaki pojawił Ci się w głowie. Nie śpiesz się. Nie oceniaj swoich umiejętności. Po prostu czerp radość z beztroskiego malowania odpowiedzi na pytanie: czego potrzebuję?

Gdy już skończysz, pomyśl o tym, z jakimi emocjami / zmianami / potrzebami, kojarzy Ci się ten obraz?

Co teraz czujesz?

U mnie pojawił się obraz morza o zachodzie słońca. Namalowałam go. Po namalowaniu poczułam spokój i tęsknotę oraz olbrzymią potrzebę zwolnienia tempa pracy, przeczytania książki przygodowej, spędzenia czasu z rodziną i wyjazdu razem z nią gdzieś w nieznane. Czasem są to potrzeby do zrealizowania na tu i teraz. Ale może odnajdziesz potrzebę zmiany trybu pracy lub swojej postawy w relacji z konkretną osobą?

Podsumowanie

Takie ćwiczenie arteterapeutyczne może być początkiem do dalszego samorozwoju lub pracy terapeutycznej. Może dać wgląd w to, jak działamy i jakie mamy życiowe motywacje. A może pokaże nam możliwości wprowadzenia zmian? Teraz od Ciebie zależy, co dalej zrobisz z tą wiedzą. Możesz pozostać w tym, w czym jesteś (bo przecież „muszę”, „powinnam”, „nie mam czasu”… itp.) Znasz te słowa? Możesz też pójść za wyraźnym sygnałem płynącym z Twojego ciała i serca, wołającym o zmianę. Nasze myśli są jedną z tych rzeczy, na które mamy wpływ. Dzięki czemu nasze zachowanie i reakcja na daną sytuację może ulec zmianie. Od nas zależy, jak pokierujemy swoim życiem. A życie mamy tylko jedno.

Co wybierasz?

Odwiedź stronę „ArteSklep” i zobacz listę pozostałych kursów, które mają na celu radzenie sobie z trudnymi emocjami poprzez sztukę działania. 

© Anna Sikorska

Diabeł tkwi w szczegółach. Krótko o stresie i jego wpływie na nasze zdrowie.

Diabeł tkwi w szczegółach. Krótko o stresie i jego wpływie na nasze zdrowie.

Każda z nas wie, co to jest stres – doświadczyła go zapewne w niejednej sytuacji. Stres jest związany ze strachem: o życie swoje i rodziny, o posadę w pracy, o potrzebną ilość pieniędzy na przetrwanie, o stan zdrowia lub o trwałość relacji z bliskimi. Ale czy wiesz, że stres nie tylko wypływa z poważnych, życiowych problemów? Zwróć uwagę na to, jak skacze Ci ciśnienie, gdy biegniesz rano spóźniona na autobus lub stoisz w korku. Popatrz na swoje reakcje w ciele, gdy nieoczekiwanie zostaniesz wezwana do gabinetu szefa lub gdy wrócisz do domu po ciężkim dniu pracy chcąc odpocząć, a zastaniesz stos rzeczy do prasowania. Czujesz irytację, wściekłość? Twój poziom stresu rośnie. Rośnie on również wtedy, gdy słuchasz niepokojących informacji w radiu lub gdy pokłócisz się z przyjaciółką. Takich sytuacji w ciągu dnia możemy wyliczać dziesiątki, a każda z nich może przyczynić się do negatywnego oddziaływania stresu na nasze zdrowie. My same, myśląc o tych sytuacjach, wałkując je w kółko i pisząc czarne scenariusze, nie ułatwiamy sobie życia. Długotrwale utrzymujące się napięcie wynikające ze stresu, jest przyczyną wielu poważnych schorzeń. Stres nie tylko odczuwamy jako ból głowy, przyspieszone bicie serca, ścisk w żołądku lub spięcie w barkach. Może on prowadzić również do bólów kręgosłupa, chorób układu krążenia, zaburzeń cyklów miesiączkowych, a nawet chorób nowotworowych lub psychicznych, takich jak depresja. A przecież chcemy, aby w naszym życie układało się po naszej myśli, chcemy być szczęśliwe i spełnione! Jak w takim razie unikać stresu, nawet tego najmniejszego? Czy tak się w ogóle da?

Staraj się nie przejmować tym, na co nie masz wpływu.

Niby oczywiste, ale nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Pamiętaj o tym, że sama nie zmienisz świata. Masz wgląd tylko w samą siebie i o sobie możesz decydować. Między innymi od Twoich wyborów będzie zależało to, czy przysporzysz sobie więcej sytuacji stresujących, czy im zapobiegniesz. Podjęcie decyzji o wcześniejszym wyjściu z domu na autobus to już jest krok do uczynienia swojego życia szczęśliwszym i bardziej spokojnym. Zastanów się nad tym, co w Twoim życiu wpływa na Ciebie stresująco. Czy są sytuacje lub osoby, które notorycznie przyczyniają się do zwiększenia stresu w Twoim życiu? Wypisz je wszystkie. Zastanów się, jak możesz ograniczyć ich negatywny wpływ na swoje życie lub co możesz zmienić w sobie, aby się tym mniej przejmować. Jeżeli wydaje Ci się, że nie możesz zmienić nic, to pomyśl nad tym, dlaczego tak jest. Co Cię hamuje? Pamiętaj że to TY budujesz swoje życie i możesz znaleźć różne rozwiązania danej sytuacji.

Rób to, w czym czujesz się dobrze i co sprawia Ci przyjemność.

Tak, wiem, że stwierdzenie to może wydawać się utopijne. Mamy przecież wokół siebie mnóstwo obowiązków, które musimy robić, aby w ogóle funkcjonować. Nie wszystkie z nich lubimy: pranie, sprzątanie, gotowanie lub praca w zawodzie, który jest dla nas męczarnią. Powiesz: „ale musimy przecież jakoś zarabiać pieniądze”. I jak teraz ma się stwierdzenie „rób to, w czym czujesz się dobrze i co sprawia Ci przyjemność” w obliczu tych wszystkich obowiązków? Zastanówmy się więc, kto lub co nam je narzuca. Może my same? Może bierzemy na siebie zbyt wiele, zupełnie niepotrzebnie? Jak możemy zminimalizować robienie rzeczy, których nie lubimy na rzecz tych, które chciałybyśmy robić. Czy z jakimiś obowiązkami możemy się podzielić z członkami rodziny. Czy jesteśmy w stanie wygospodarować wśród tych wszystkich domowych i zawodowych spraw czas dla siebie? Bardzo często stresujemy się tym, że nie damy rady sprostać wszystkim obowiązkom, które mamy do wykonania. „Doba jest za krótka” – mówimy. Bierzemy na swoje barki zbyt wiele spraw myśląc, że tak trzeba. Że tak wypada. Że tak musimy, ponieważ tego oczekują od nas inni. Ale czy na pewno? Czy faktycznie musimy spełniać wciąż oczekiwania innych. Być może lepiej spełnimy swe zadania biorąc ich na siebie mniej i dzięki temu zyskując ten czas dla siebie. W rzeczywistości będąc szczęśliwszymi, dajemy z siebie więcej.

Sprawdź, ile dziennie robisz rzeczy z powinności, a ile z prawdziwej chęci zrobienia ich.

Artećwiczenie:

Do wykonania tego ćwiczenia potrzebne Ci będą:

  • Kartka A3 (jeżeli nie masz, możesz połączyć dwie kartki A4, jak do drukarki)
  • 3 kredki/ flamastry – każde o innym kolorze, z czego wybierz pierwszy o kolorze neutralnym dla Ciebie, drugi kolor taki, za którym nie przepadasz. Trzeci – który lubisz najbardziej ze wszystkich.

Pierwszym kolorem „neutralnym” narysuj linię Twojego codziennego, normalnego, statystycznego dnia: od godziny obudzenia się do pójścia spać. Ta linia może płynąć po Twojej kartce tak, jak chcesz. Może to być prosta linia, albo bardzo kręta, długa, albo krótka. Wznosząca się lub opadająca. Jak wygląda Twój aktywny dzień? Ile trwa godzin? Gdzie w tym czasie się znajdujesz? Namaluj ją zaznaczając stany spoczynku i aktywności.

Teraz najtrudniejsze zadanie: pozostałymi kolorami zaznacz każdy element Twojego dnia, każdą pracę, każdą czynność (możesz ją narysować lub opisać – jak Ci wygodniej): od zrobienia śniadania, wyjścia z psem na spacer, przez pracę, odebranie dzieci ze szkoły, każde spotkanie, obiad, czytanie książki, przemieszczanie się gdzieś, fitness, itp. Te rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność i które robisz Z WŁASNEJ WOLI zaznacz tym kolorem, który lubisz najbardziej. Kolorem, za którym nie przepadasz, zaznacz rzeczy, które są Ci narzucone: nieważne, czy przez obowiązek bycia matką, czy przez partnera, czy przez to, że Twoja mama Ci zawsze powtarzała: „w domu musi być porządek”. Zrób to bardzo uczciwie. Wsłuchaj się w swój wewnętrzny głos – on podpowie Ci, co robisz bo CHCESZ, a co robisz bo MUSISZ lub POWINNAŚ.

Wskazówki:

Jak już dokończysz, popatrz uważnie na swoją pracę. Ile jakiego koloru widzisz na kartce? Co wynika z Twojej woli, a co z obowiązku narzuconego przez powinność względem kogoś? Być może stwierdzisz: „Tak, jest więcej szarego, którego nie lubię, ale przecież muszę sprzątać. Muszę pracować tam gdzie pracuję, bo nie mam jak zmienić pracy, a pieniądze same się nie zarobią”. Owszem. Ale możesz podzielić się obowiązkami z partnerem i dzięki temu sprzątać mniej, a samo myślenie o zmianie pracy może być Twoim pierwszym krokiem do wielkich zmian na lepsze. Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Od Ciebie zależy, jakich wyborów dokonujesz CODZIENNIE.

Diabeł tkwi w szczegółach

Stres towarzyszy nam w wielu życiowych sytuacjach. Czasami wydaje się, że nie jesteśmy w stanie mu zapobiec lub że jego działanie jest silniejsze od naszej woli. Mówi się: „Diabeł tkwi w szczegółach”. Jeżeli zaniedbamy siebie już podczas codziennych drobnych spraw, to i w trudniejszych sytuacjach nie będziemy umiały żyć w zgodzie ze sobą i bardziej będziemy podatne na niszczycielski wpływ stresu. Walka” ze stresem, a właściwie z sytuacjami go powodującymi nie jest łatwa. Często wymaga od nas dużego poświecenia, zmiany pewnych przyzwyczajeń, toku myślenia lub wręcz przeobrażenia naszego życia o 180 stopni. Pamiętaj, że strach i stres wyniszczają nas. Żyjąc długotrwale w stresie zaburza się funkcjonowanie naszego ciała i umysłu.

Nie musisz być ofiarą stresu. Możesz się mu oprzeć.

Decyzja należy do Ciebie.

Powodzenia!

© Anna Sikorska

 

Jeśli uważasz ten artykuł za wartościowy, podziel się nim ze znajomymi na Facebooku, Twitterze, czy Pinterest!

 
Image courtesy of TeddyBear[Picnic] at FreeDigitalPhotos.net
Masaż dźwiękiem – „new age” czy nauka?

Masaż dźwiękiem – „new age” czy nauka?

Od pewnego czasu relaksacyjny masaż dźwiękiem zaczął pojawiać się w wielu ofertach gabinetów masaży i miejsc związanych z uzdrawianiem. Polega on na tym, że masażysta kładzie na ciele Klienta lub obok niego misy dźwiękowe. Następnie delikatnie i rytmicznie uderza w nie wydobywając dźwięki, które falami rozchodzą się po ciele i dają uczucie odprężenia. W naszym kraju relaksacyjny masaż dźwiękiem zaczął budzić wiele kontrowersji. Jest odbierany jako element wschodniej filozofii, czy nawet religii, sprzecznej z wierzeniami i przekonaniami wielu Polaków. Masaż dźwiękiem kojarzy się często z nurtem alternatywnej kultury, tzw. „new age”. Ale czy rzeczywiście powinniśmy się go obawiać? Czy masaż dźwiękiem powinien być klasyfikowany jako metoda „new age”? Na czym polega „magiczny” wpływ dźwięku na ciało człowieka? Dlaczego się go obawiamy? A może po prostu brak wiedzy na ten temat budzi nasze wątpliwości? Wiele osób słyszących określenie „masaż dźwiękiem” zastanawia się: co to jest, jak dźwięk może „masować”, z czym jest związana ta metoda?

Postanowiłam wyjaśnić wszelkie wątpliwości. W niniejszym artykule przeczytacie nie tylko o tym, czym jest masaż dźwiękiem i jakie ma właściwości, ale również o tym skąd się wywodzi i dlaczego warto z niego skorzystać.

Na Zachodzie masaż dźwiękiem służy nie tylko osobom chcącym się zrelaksować. Przede wszystkim wykorzystywany jest w edukacji oraz w terapiach osób chorych fizycznie i psychicznie. W szpitalach w Niemczech, w Austrii, Szwajcarii, Danii i w wielu innych krajach pacjenci chętnie sięgają po taką formę terapii. Naukowo udowodniono działanie dźwięku i jego wpływ na zdrowie i samopoczucie. W Polsce misy dźwiękowe wykorzystywane są już w rehabilitacji osób niepełnosprawnych, w resocjalizacji. Sama współprowadzę zajęcia muzykoterapeutyczne z pacjentami w Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia im. Jana Mazurkiewicza w Pruszkowie, gdzie wykorzystuję terapeutycznie dźwięk mis.

Badania nad działaniem dźwięku mis dźwiękowych

Peter Hess - twórca masażu dźwiękiem

Peter Hess – twórca masażu dźwiękiem

Metoda relaksacyjnego masażu dźwiękiem została stworzona przez niemieckiego fizyka i badacza dźwięku Petera Hessa 40 lat temu. Opracował ją na podstawie wieloletnich badań wpływu fal dźwiękowych na ciało człowieka. Peter Hess poznał działanie dźwięku wykorzystywane w kulturze dalekiego Wschodu, podczas swoich podróży m.in. do Nepalu i Tybetu. Misy dźwiękowe to instrumenty wykuwane ręcznie, złożone ze stopu 12 metali, o wielotonowym (kilka tonów brzmiących jednocześnie), pięknym i miękkim brzmieniu. W kulturze Nepalu ludzie wierzą, że wszystko jest dźwiękiem, nada brahma. Cały wszechświat i my sami jesteśmy stworzeni z dźwięków. Okazuje się, że wierzenia te nie mijają się z prawdą. Badania wykazały, iż każdy ludzki organ wydaje fale dźwiękowe i wchodzi w rezonans z otoczeniem. Zdrowy człowiek słyszy dźwięki w wysokości od 16 do 20 000 Hz, ale najbardziej wrażliwi jesteśmy na dźwięki mieszczące się w przedziale 2000-5000 Hz. Takie też wydają nasze struny głosowe.

Najwięcej częstotliwości rezonansów mechanicznych ma oczywiście nasze serce. Te dźwięki jesteśmy w stanie doskonale wyczuć. Niewiele osób jest świadomych, że nawet gałka oczna „wydaje dźwięk” (o częstotliwości 60-90 Hz), dużo silniejszy niż np. jelita (mające w pozycji siedzącej 3-3,5 Hz). Bądźmy więc świadomi, że nasze ciało „gra”!

Szczegółowe badania nad wpływem dźwięku mis dźwiękowych na organizm ludzki przeprowadzili dr H. Portalska i dr inż. M. Portalski z politechniki poznańskiej. Analizując wnikliwie dźwięki i dudnienia mis wykazali, że wchodząc w rezonans z naszymi organami wewnętrznymi, wpływają pozytywnie na ich funkcjonowanie. Udowodnili, że organizm przyjmuje dźwięki dla niego najkorzystniejsze. Energia dźwięku i jego drgania przyczyniają się do uaktywnienia sieci mechanoreceptorów, z których sygnał dociera do mózgu powodując trwałe pobudzenie. Drgania te wpływają na krążenie krwi i inne płyny ustrojowe (pamiętajmy, że fale dźwiękowe rozchodzą się w wodzie, a organizm ludzki złożony jest aż w 70% z wody!). W przypadku dźwięku mis daje to poprawę ukrwienia, ułatwia usuwanie toksyn z organizmu i przyspiesza regenerację tkanek. Efekt dobroczynnego działania dźwięku odczuwany jest nawet w tkance kostnej, gdzie poprzez powstające mikroprądy ma on wpływ na prawidłowy zrost uszkodzonej kości. Analizując dźwięk mis wykazano nawet, że dźwięki mis stymulują prace zdrowych komórek, a niszczą patologiczne. Pomagają w naturalnej samoregeneracji organizmu, który czerpie z dźwięków to, co dla niego najlepsze.

Misy a psychika

Oczywiście dźwięki wpływają nie tylko na ciało, ale i na psychikę. Każdy z nas zna to z autopsji. Kiedy włączamy ulubioną piosenkę i poprawiamy sobie tym humor lub nastrajamy się muzyką klasyczną chcąc przez chwilę odpocząć, wykorzystujemy pozytywny wpływ dźwięku na naszą psychikę.

Relaksacyjny masaż dźwiękiem

Relaksacyjny masaż dźwiękiem

Dzięki oddziaływaniu dźwięku na sferę emocjonalną, misy tak często wykorzystywane są przez muzykoterapeutów w pracy terapeutycznej z pacjentami. Właściwości drgań wpływają na pracę mózgu, ponieważ mózg również posiada swój dźwięk i rytm. Jest on różny w zależności od tego, czy aktywnie działamy czy jesteśmy w trakcie spoczynku.

Rytmy czynnościowe mózgu (czyli fale mózgowe) mają swoje nazwy:

  1. Beta – 14-22 Hz – stan czujności, intelektualnej i fizycznej aktywności, zmysłowych przeżyć
  2. Alfa – 7-14 Hz stan relaksu, z pogranicza snu (zaraz po przebudzeniu i tuż przed zaśnięciem), sprzyja uczeniu się
  3. Theta – 4-7 Hz stan we śnie, głębokiej medytacji, transu, hipnozy, w tym stanie uaktywniają się samouzdrawiające procesy organizmu, możliwe jest kontrolowanie bólu, krwawienia, myśli nie są spójne i logiczne
  4. Delta – 0,5 – 4 Hz głęboki sen, występuje również przy uszkodzeniach mózgu lub w głębokiej medytacji

Dźwięki mis umożliwiają szybkie przejście ze stanu beta do alfa i następnie do theta. Dzięki temu w ciągu godziny masażu organizm doświadcza relaksu, który normalnie mógłby osiągnąć jedynie w stanie głębokiego snu. To z kolei prowadzi do szybszej regeneracji, następuje rozluźnienie mięśni i odblokowanie napięć w ciele, które powstały na skutek stresów i różnych silnych, emocjonalnych przeżyć. Wchodząc w stan czuwania i snu, odprężamy się. Puszczamy kontrolę. Pozwalamy na swobodne, dobroczynne działanie dźwięku w naszym ciele, w atmosferze spokoju i bezpieczeństwa.

Biopole – co to takiego?

Ważnym zagadnieniem dotyczącym działania dźwięku jest również pole biomagnetyczne, które każdy z nas posiada. To chyba najtrudniejsze zagadnienie ze wszystkich dotyczących działania dźwięku mis. Tu właśnie rodzi się najczęściej problem, który budzi tyle kontrowersji. Pole biomagnetyczne, czyli inaczej biopole, to najprościej mówiąc energia, którą posiada każdy z nas. Już w połowie XIX wieku, Emil Du Bois- Reymond, niemiecki lekarz i zoolog, prekursor eksperymentalnej elektrofizjologii i badacz systemu nerwowego udowodnił, że przez nasze nerwy przepływa prąd elektryczny. W 1924 roku Hans Berger, niemiecki neurolog i psychiatra, odkrył i zmierzył elektromagnetyczny charakter fal mózgowych. W 1973 roku, fizyk David Cohen dowiódł, że mózg ludzki wytwarza pole magnetyczne, które posiadają, jak się potem okazało, wszystkie organizmy żywe zamieszkujące naszą planetę. Pole to nazwano biopolem. Każde biopole kształtowane jest przez kilka pól fizycznych. Jednym z nich jest bioplazma (stabilizuje biopole) i składa się z jonów, swobodnych elektronów i protonów, czyli z tzw. plazmy (piąty stan materii), która cały czas odnawia się na poziomie wewnątrzkomórkowym (głownie w mitochondriach). Plazma krąży po naszym organizmie i w przestrzeni, tym samym ułatwiając przenoszenie energii.

W 1949 roku Leonard J. Ravitz odkrył, że w biopolu znajdują swoje odzwierciedlenie nasze stany emocjonalne, a nawet można w nim zauważyć zmiany, które zwiastują choroby fizyczne, jeszcze nie uwidocznione w ciele! Wszystkie one mają swoje źródło w negatywnych emocjach i w stresie. Działanie dźwięku wpływa więc nie tylko na samo odprężenie ciała fizycznego, ale również na zaburzenia w naszym biopolu spowodowane chorobą lub stresem, które mogą się objawiać np. bólami głowy lub mięśni. Fale dźwiękowe mis rozchodząc się po ciele i wokół niego (w naszym biopolu), rozluźniają napięcia w mięśniach na poziomie komórkowym, harmonizują wewnętrznie oraz przyczyniają się do polepszenia naszego samopoczucia dając uczucie komfortu i relaksu.

Działanie dźwięku w naszej kulturze.

Już w epoce kamienia ludzie pierwotni wykorzystywali dźwięki, zanim jeszcze nauczyli się mówić. Dźwięki towarzyszą nam od pradziejów i nawet kiedy nie słyszymy ich, jesteśmy w stanie odczuć dobroczynne działanie ich drgania. Dźwięki dzwonków, gongów, czy różnego rodzaju trąb i fletów, były i są obecne niemal w każdej kulturze i religii tego świata. Muzykoterapia rozwija się dynamicznie i również misy zaczynają być coraz szerzej wykorzystywane w terapeutycznej pracy z dziećmi i z dorosłymi. W Niemczech powstał parę lat temu program „Dźwięk w pracy grupowej z dziećmi KLIK”, którego nadrzędnym celem jest wzmacnianie poczucia samodzielnego radzenia sobie dziecka w sytuacji problemowej, rozwijanie kompetencji uczenia się i wspieranie rozwoju potencjału poznawczego, właśnie za pomocą pracy z dźwiękiem mis.

Jeżeli ktoś będzie dopatrywał się działania złych mocy w dźwięku, to pewnie je znajdzie, tak jak we wszystkim innym. Na szczęście, opierając się na sprawdzonych i udowodnionych naukowo metodach wiemy, że dźwięk mis może nam pomóc nie tylko w relaksacji, ale i w rehabilitacji zdrowotnej i absolutnie nie zaprzecza jakimkolwiek wierzeniom i wyznaniom żadnej z panujących religii. Doświadczenie błogiego stanu odprężenia i odpuszczenia wszelkich napięć jest nam potrzebne w świecie ciągłego pośpiechu i stresu.

Zdrowie jest kruche, warto o nie dbać. Znajdźmy więc czas dla siebie i odprężmy się korzystając z relaksującej kąpieli w dźwięku.

 

Bibliografia:

Dr H.Portalska, dr inż. M Portalski, Podstawowe mechanizmy oddziaływania dźwięku i drgan mis dźwiękowych na organizm

L. Grzegorczyk, M. Walaszek, Drgania i ich oddziaływanie na organizm ludzki

D. E. Wasserman, Human Aspect of Occupational Vibration

P. Hess, MISY DŹWIĘKOWE zastosowanie w życiu codziennym

Internet:

www.peterhess-akademia.pl

©Anna Sikorska

 

Wysłuchaj ciała – recepta na lepsze samopoczucie w 3 krokach

Wysłuchaj ciała – recepta na lepsze samopoczucie w 3 krokach

Ostatnio dużo się mówi o równowadze między życiem osobistym i zawodowym. Jednak równowaga życie prywatne – praca nie wystarczą. Trzeba zadbać także o samego siebie. Zadbać o dzieci, o pracę, o domowe porządki i obowiązki, a jeszcze znaleźć czas dla siebie. Dużo tego, prawda? Żyjemy na pełnych obrotach, staramy się spełnić oczekiwania wszystkich wokół. Nasz organizm posłusznie wykonuje te wszystkie prace… sprząta, gotuje, chodzi, biega, siedzi, myśli, przejmuje się, martwi, złości. Wszystkie emocje i związane z nimi napięcia mięśni kumulują się w nas dając początek bólom i schorzeniom. Jak znaleźć w tym wszystkim harmonię? Jak się zrelaksować i odprężyć? Jak zrobić coś dla siebie bez wyrzutów sumienia? I przede wszystkim: jak w tym wszystkim być zdrowym?

Słuchaj swego ciała. Twój organizm jest Twoim przyjacielem. Ciało sygnalizuje, kiedy go nadużywamy i kiedy jest przemęczone. Niestety, rzadko słuchamy tego głosu i bagatelizujemy oznaki płynące z organizmu. A nasze ciało bardzo wyraźnie daje nam do zrozumienia, kiedy coś jest nie tak. Na dobre lub złe samopoczucie wpływa nie tylko ilość pracy fizycznej, ale również emocje, jakie w sobie kumulujemy. Wsłuchaj się więc w swój wewnętrzny głos – ciało zakomunikuje Ci, jak tylko przekroczysz granice. Czy zdarzyło Ci się w ostatnim czasie, że bolała Cię głowa? Brałaś wtedy proszek przeciwbólowy i pracowałaś dalej? Po kilku tygodniach takiej pracy, kiedy w końcu nadszedł wymarzony urlop – zachorowałaś i przeleżałeś cały tydzień w łóżku? Przypadek lub złośliwość losu? Nie – Twój organizm dawał Ci znaki, że nie daje rady, że potrzebuje odpoczynku i zwolnienia tempa – Ty wykorzystałaś pokłady jego energii do maximum. Z powodu osłabienia i skumulowania napięć, w chwili, kiedy opadła adrenalina spowodowana pracą, przyszła choroba.

Można było temu zapobiec. Daj sobie przestrzeń, chwilę na odpoczynek. W czasach, kiedy wszyscy pędzą i pracują po 12 godzin dziennie, może brzmi jak fikcja, ale jest to możliwe. Jak to zrobić?

Recepta na relaks w 3 krokach:

  1. Po pierwsze: Znajdź codziennie czas na chwilę dla siebie. Nawet podczas swojej pracy, zamiast iść na kawę i papierosa – wyjdź na świeże powietrze lub zostań w gabinecie. Zamknij oczy i włącz na 15 minut relaksującą muzykę. Oczyść umysł z negatywnych myśli, oddychaj głęboko. Zapisz się chociaż raz w tygodniu na jogę lub biegaj. Odetnij się od bodźców płynących z zewnątrz i zastanów nad tym, czego Ty potrzebujesz.
  2. Po drugie: Zrezygnuj z rzeczy, których nie musisz robić – posłuchaj, co mówi Twoje ciało i Twoja intuicja. Jak to zrobić? Przed podjęciem każdej decyzji zamknij na chwilę oczy i zapytaj siebie: „Czy ja naprawdę tego chcę?” Wsłuchaj się w siebie – co czujesz, kiedy w wyobraźni podejmujesz decyzję „na tak”, a jak, kiedy myślisz o rezygnacji? Doświadczając uczucia lekkiego spięcia w okolicy żołądka, będziesz już wiedziała, której decyzji sprzeciwia się Twoje ciało i co jest dla Ciebie lepsze. Zamiast brać na siebie dodatkowy obowiązek – oddeleguj go innym lub postaw warunki współpracy, aby były one zgodne z Twoimi potrzebami.
  3. Po trzecie: Wsłuchaj się w to, co mówi Twoje ciało, bo to skarbnica wiedzy. Często to właśnie ono jest Twoim najlepszym doradcą. Wystarczy go posłuchać. Dzięki dobremu kontaktowi ze swoim ciałem i reagowaniem w porę na sygnały przez nie wysyłane poprzez np. zmianę stylu życia, możesz zapobiec wielu chorobom. Czując jakikolwiek ból, zanim weźmiesz proszek przeciwbólowy – zastanów się nad tym, co to może oznaczać. Nudności mogą być spowodowane zbyt dużym stresem. Często nawracające problemy z infekcjami miejsc intymnych u kobiet mogą być oznaką braku akceptacji swojej kobiecości. Jeżeli chorujesz na tarczycę odpowiedzialną za energetykę organizmu – to znaczy, że może żyjesz w zbyt wielkim pędzie? Uświadomienie sobie tych powiązań nie zlikwiduje dolegliwości od razu, ale może zapoczątkować pozytywne zmiany w Twoim życiu. Proponuję proste ćwiczenie arteterapeutyczne, które Ci w tym pomoże.

 

ĆWICZENIE:

Ćwiczenie to możesz zrobić sama w domu. Potrzebne Ci do tego będą:

  • dwie kartki A4,
  • kilka kolorowych kredek/flamastrów
  • klej.

Narysuj najpierw, tak jak potrafisz, obrys człowieka. Nie musi być idealny ani proporcjonalny. Ma tylko symbolizować Twoje ciało. A teraz nanieś na ten rysunek wszystkie bóle i dolegliwości, które masz obecnie – każdy innym kolorem. Możesz kolorować te miejsca w różny sposób – tak, jak czujesz dany objaw – jako ściśnięcie, rozedrganie, kłucie. Namaluj swój ból kręgosłupa, ból głowy, dolegliwości związane z brzuchem, ciągnięcie w ścięgnach w ręce i wszystkie inne, jakie odczuwasz. Może to wyglądać na przykład tak:

Anna Sikorska arteterapia

Teraz popatrz na swój rysunek i zastanów się: skąd się wzięły te bóle i choroby? Co mój organizm chce mi przez to powiedzieć? Z czym mogę powiązać dany problem, np. ból głowy z nadmiarem pracy? Wszystko, co Ci przyjdzie do głowy, wypisz po bokach postaci na rysunku tym kolorem, którego użyłaś wcześniej do namalowania danego objawu.

Jak już zakończysz wypisywanie, przyjrzyj się temu. Zastanów się, jak zmienić lub zniwelować to, co wpływa negatywnie na Twoje zdrowie i życie?

Podrzyj teraz cały rysunek w jak najdrobniejsze kawałki.

Weź nową kartkę i klej.

Z powstałych cząsteczek stwórz kolaż – obraz złożony z tych malutkich elemencików, które wcześniej obrazowały Twoje bolesne problemy. Stwórz obraz, najbardziej piękny i harmonijny, jaki tylko możesz sobie wyobrazić. Może on przedstawiać wszystko, z czym się utożsamiasz, jako zdrowy, szczęśliwy człowiek. Wyklej to, co czujesz – nie musisz umieszczać w obrazie realnych kształtów. Może to być mozaika barw, plamy kolorów. Tylko Ty będziesz wiedziała, co one symbolizują. To pewnie będzie najtrudniejsze zadanie w tym ćwiczeniu – przeobrazić swe bolączki w coś pozytywnego. A im więcej masz cząstek do sklejenia, tym lepiej.

Nauka zaspokajania swoich potrzeb i dbania o siebie również nie jest prosta i zajmuje dużo czasu. Ale warto pomyśleć o tym dla własnego zdrowia i jednocześnie dobra swoich bliskich. Jeżeli bowiem będziemy żyć w zgodzie sami ze sobą, również nasi bliscy będą szczęśliwi. Tworząc portret harmonijnego życia, wyklejając każdy z malutkich skrawków papieru, myśl o tym jak chciałabyś się czuć, jak wyglądać, jak pracować i jak chcesz, aby wyglądało Twoje życie zgodne z Twoimi potrzebami – życie pełne harmonii i szczęścia.

Zrobiłaś obraz pełen piękna, który powstał z kolorów Twoich życiowych bolączek. Ale obraz to tylko symbol. Teraz czas wcielić w życie zmianę i zadbać bardziej o swoje potrzeby i własną, życiową harmonię.

Powodzenia!

© Anna Izabela Sikorska 2013